piątek, 21 listopada 2014

Uwagi o życiu ponad stan

"Życie nad stan jest zwykłą przyczyną utraty mienia (…) Używasz więcej nad to, co masz i możesz… i oto, zamiast się utrzymać, jakby się należało, z procentu twojego majątku lub z dochodu ze swej pracy, (którego część powinnabyś jeszcze kapitalizować, to jest odkładać na jaką cięższą godzinę życia), wydajesz wszystko, to jest, nie tylko cały procent lub dochód, lecz nad to jeszcze po trochu wydajesz swój kapitał, a jeśli go nie masz, zadłużasz się tu i ówdzie. (...) Długów swoich nie zapłacisz, bo nie będziesz miała z czego, przez co gubisz siebie i drugich.

A jakże wygląda to życie nad stan w praktyce? Oto np. tłumaczysz sobie: Osoby mojego stanowiska podróżują 2-gą klasą, nie wypada tedy, abym jeździła 3-cią. Nie pytasz się jednak, czy na to masz fundusz – ale że drudzy tak robią, to już dla ciebie racya wystarczająca!... (…)

Dalej, mówi inna osoba, córki moje muszą koniecznie brać lekcye francuzkiego i muzyki, (…) muszą w pierwszorzędnym magazynie się ubierać, bo tak czynią moje sąsiadki, znajome…

Tym sposobem nie to, co kto może, stanowi normę wydatków, lecz to co wypada – ale że na to, co wypada nie starczy funduszu, wypada ostatecznie być nierzetelnym lub ciężarem dla drugich, wypada się zadłużać, być darmozjadem i żyć z ofiarności!... (…)

I czy sądzisz, duszo droga, że masz prawo wydawać na siebie wszystko, cokolwiek zarabiasz? Zapewne masz prawo – lecz takie tylko, jakie służy każdemu do popełnienia jakiej nieroztropności, jako to: do zaziębienia się lub narażenia lekkomyślnego na jakie niebezpieczeństwo! (…)

Dziś jesteś zdrową – lecz któż ci zaręczy, że jutro nią będziesz? A czy też nie masz podeszłych wiekiem rodziców, którym powinnabyś dopomagać? Oni na ciebie pracowali wówczas, gdy ty jeszcze pracować nie mogłaś – słusznie aby mieli teraz od ciebie utrzymanie, a przynajmniej pomoc i pewne wygody. Zresztą i ty się starzejesz, siły zużywasz… powinnaś więc o tem myśleć, abyś cokolwiek na stare lata dla siebie zebrała."

* Życie katolickie, Część II, ułożyła Cecylia Plater Zyberkówna, Warszawa 1894, s. 42-47.

Współpraca Cecylii Plater-Zyberkówny z bł. ks. Matulewiczem

Cecylia Plater-Zyberkówna prowadziła bardzo ożywione życie społeczne i duchowe. Współpracowała z każdym, kto podzielał jej potrzebę zaangażowania na rzecz katolickości, odnowy społecznej i formacji młodzieży. Nie bała się jasno głosić swoich poglądów płynących z miłości do Boga i ludzi.
Jej życie, organizacje przez nią zakładane, szkoły i publikacje miały ogromny wpływ na rozwój inteligencji międzywojennej i powojennej. Dziś fragment artykułu o bł. ks. Jerzym Matulewiczu.



"Owocna była współpraca księdza Jerzego Matulewicza z honorackim Zgromadzeniem Sióstr Posłanniczek Maryi od Najświętszego Serca Jezusa, założonego w 1874 roku. Według pierwotnych ustaw opracowanych przez ojca Honorata głównym zadaniem sióstr posłanniczek, działających w ukryciu, było wychowanie oraz nauczanie dzieci i starszych dziewcząt. Te zadania były realizowane przez prowadzenie szkół, ochron, pracowni, internatów. W 1879 roku współzałożycielka Zgromadzenia Józefa Chudzyńska poznała w Paryżu hrabiankę Cecylię Plater- Zyberkównę, która po powrocie do kraju wstąpiła do posłanniczek i rozwinęła ożywioną działalność oświatowo-wychowawczą. W 1880 roku Józefa Chudzyńska wraz z Cecylią Plater- Zyberkówną zdecydowały się na założenie w Warszawie zakładu naukowego i wychowawczego dla dziewcząt. Hrabianka ofiarowała na ten cel własny fundusz dziedziczny i w zakupionej nieruchomości przy ulicy Pięknej otworzyła Zakład Przemysłowo-Rękodzielniczy dla ubogich dziewcząt. W Zakładzie tym, oprócz szkoły zawodowej i szkoły ogólnokształcącej na poziomie średnim, mieścił się internat dla dziewcząt, zwany pensjonatem. Funkcjonowało tam również tajne seminarium nauczycielskie dla młodych panien. Józefa Chudzyńska wraz w Cecylią Plater-Zyberkówną założyły również w Chyliczkach pod Piasecznem szkołę gospodarczą dla najuboższych dziewcząt. Szkoła ta miała być filią Zakładu Przemysłowo-Rękodzielniczego w Warszawie przy ulicy Pięknej i pozostawać pod kierunkiem właścicielki Plater-Zyberkówny. Działalność oświatowo-wychowawcza warszawskiej hrabianki wzbudziła żywe zainteresowanie księdza Matulewicza. Już w Kielcach w 1903 roku napisał recenzję pracy Plater-Zyberkówny "Kilka myśli o wychowaniu w rodzinie" i opublikował ją na łamach kieleckiego tygodnika „Mariawita”, wydawanego przez księdza Wincentego Bogackiego. Wkrótce ksiądz Matulewicz wyjechał w celach leczniczych do Warszawy i zamieszkał w zakładzie Plater-Zyberkówny. W ten sposób znalazł się w centrum prężnego ośrodka katolickiego wychowania młodzieży. Przyjął funkcję kapelana w szkolnej kaplicy przy ulicy Pięknej, prowadził wykłady dla młodzieży zakładowej i dla nauczycielek, głosił też konferencje na kursie dla nauczycielek. Jego wpływ na warszawski zakład naukowo-wychowawczy był znaczny.

Wokół Cecylii Plater-Zyberkówny ukształtowało się żywotne środowisko postępowej młodzieży katolickiej, od 1906 roku noszące nazwę Towarzystwa Przyjaciół Młodzieży. Funkcję prezesa pełnił Ignacy Baliński, ale faktycznym kierownikiem Towarzystwa była Plater-Zyberkówna. Grupa ta skupiała się w przededniu pierwszej wojny światowej przy katolickim czasopiśmie postępowym „Prąd” (wydawanym od 1909 r.) i odtąd oddziaływała na polskie społeczeństwo przez długie lata. W łonie warszawskiego Towarzystwa Przyjaciół Młodzieży uformowało się Koło Etyczne, z którym blisko współpracował ksiądz Matulewicz. Koło Etyczne miało za cel pracę nad pogłębianiem światopoglądu katolickiego wśród młodzieży, dążyło też do otwarcia się na zdobycze współczesnej nauki i nastawione było w swej pracy na problematykę społeczną i ekonomiczną. Na młodzieżowych spotkaniach odbywały się narady nad aktualnymi sprawami życia społecznego i religijnego młodzieży. Referaty głosili, oprócz młodzieży, znani prelegenci, wśród których znajdował się ksiądz Matulewicz. Ożywiona działalność Plater-Zyberkówny i księdza Matulewicza zmierzająca do odrodzenia polskiego katolicyzmu naraziła ich na zarzuty sprzyjania modernizmowi potępionemu przez Piusa X w 1907 roku. Tropieniem modernistów zajmowała się międzynarodowa instytucja „Sodalitium Pianum”, działająca pod kierunkiem rzymskiego prałata Umberto Benigniego. W Polsce – jak stwierdza Karol Górski – kilka osób pracowało w tej tajnej organizacji. Polscy integryści oskarżali o modernizm ludzi, którzy w rzeczywistości niewiele mieli z nim wspólnego. (...) Umberto Benigni umieścił na liście modernistów Cecylię Plater-Zyberkównę i księdza Jerzego Matulewicza, określając go jako „jednego z najbardziej niebezpiecznych modernistów świata”. Jak widać, historyczne znaczenie działalności księdza Matulewicza trzeba oceniać w kontekście ostrej konfrontacji między nurtami odnowy Kościoła a jego środowiskami zachowawczymi.

Ks. Daniel Olszewski, Kontekst historyczno-religijny odnowienia Zakonu Marianów (XIX/XX w.)

Pieszczenie dziecka, czy psucie?

"Wiele osób nie rozróżnia pieszczenia dziecka od jego psucia - różnica jest wszakże kapitalna. (...) Pieszczota rodzicielska roztropnie udzielona, niezbędna jest nawet niejednej dziecinie do zdrowego jej rozwoju, tak fizycznego jak moralnego.

Psucie dziecka to zupełnie co innego: to nie jest objaw miłości, lecz tylko słabości, innymi słowy jest objawem miłości nieroztropnej, i jest po większej części dogodzeniem sobie kosztem dziecka.

Pieszczotą rozbudzamy w dziecku serce i zaufania, przez co zachęcamy je do dobrego, psuciem zaś folgujemy złym skłonnościom dziecka, przez co zapewniamy je w zło - co czynimy nieraz z niewypowiedzianą lekkomyślnością. Matka np. psuje dziecko, jeśli nie chcąc mu si ę sprzeciwić, pozwala mu wybredzać lub grymasić przy jedzeniu, jeść same przysmaki i słodycze, a odrzucać pokarmy pożywne i zdrowe... psuje dziecko jeśli mu pozwala chimerycznie przerzucać się z jednej zabawki do drugiej, a wszystkie rozrzucać i psuć, bezkarnie dokuczać rodzeństwu, naprzykrzać się starszym, stroić fochy i kaprysy... psuje dziecko, jeśli cieszy się z jego złośliwych dowcipów i w jego obecności mówi o nich z podziwem, gdy chełpi się jego sprytem, opowiada o jego sukcesach - nie bacząc, że dziecko słyszy... gdy sama wyróżnia je w rodzeństwie z krzywdą dla innych dzieci, gdy folguje jego kaprysom., zachciankom, lenistwu, wreszcie gdy pozwala być w domu despotą - wymagać koniecznie tego lub owego, a nie chcieć tamtego... rozkazywać służbie, lekceważyć osoby pracujące, ubogie itp."


Cecylia Plater-Zyberkówna, Kilka myśli o wychowaniu w rodzinie, Warszawa 1903, s. 346-351.
Z publikacją można zapoznać się na http://kpbc.umk.pl/dlibra/docmetadata?id=3918&from=pubindex&dirids=12&lp=650

Można znaleźć także w: Źródła do dziejów wychowania w rodzinie polskiej w XIX wieku i początkach XX wieku, wybór i opracowanie A. Denisiuk, K. Jakubiak, Wyd. Akademii Bydgoskiej, Bydgoszcz 2001

Zofia Galewska - wychowanka Cecylii Plater-Zyberkówny

Dziś kilka słów o wpływie Cecylii Plater-Zyberkówny i jej szkoły na jedną z uczennic, Zofię Galewską.

Cytuję wprost artykuł z http://kozminska.edu.pl/index.php?page=show&id=49

Doktor Zofia Galewska patronka ośrodka
Szkoła dla dzieci słabo widzących w Warszawie istnieje już 50 lat. Współzałożycielką jej była znana wybitna lekarka - doktor okulista - Zofia Galewska. W czerwcu 1999 roku minęło 100 lat od urodzin doktor Galewskiej. Nasz ośrodek od maja 1991 nosi jej imię.
Doktor Zofia Galewska w każdym etapie swojego długiego życia mogła być przykładem, jak miłować ojczyznę i służyć ludziom. Całym swoim życiem udowadniała, że sprawy ojczyzny, wychowanie młodzieży, służba Bogu i bliźniemu, są najważniejsze. W tym rysie biograficznym chcę ukazać postać dr Zofii Galewskiej jako wzór dla młodzieży żyjącej na przełomie XX i XXI wieku.
Mój kontakt z dr Zofią Galewską zaczął się we wrześniu 1961 roku, kiedy to rozpoczynałam pracę nauczycielki po ukończeniu Instytutu Pedagogiki Specjalnej - działu niewidomych w Warszawie. W czasie naszych spotkań często opowiadała mi o swoich latach szkolnych.Głęboki patriotyzm doktor Galewskiej zaczął się kształtować już w domu rodzinnym. Początki wiedzy szkolnej zdobywała w domu pod opieką guwernantek. Następnie rodzice wybrali dla niej znaną i cenioną szkołę Cecylii Plater-Zyberkówny.
Właścicielka i dyrektorka szkoły - hrabianka Cecylia Plater- Zyberkówna - dbała o głęboko patriotyczny charakter szkoły. W swoich publikacjach pisała: "Siła uczucia narodowego w matkach decyduje o mocy duchowej i trwaniu narodu. Poprzez odrodzoną kobietę - odrodzona rodzina, poprzez rodzinę odrodzone społeczeństwo" (cytat z życiorysu Cecylii Plater - Poznań 1928).
Szkoła, którą wybrali rodzice młodej Zofii, została założona w 1883 roku jako Zakład Przemysłowo-Rękodzielniczy w Warszawie przy ulicy Pięknej 24. W ciągu lat zakład się rozrastał i zmieniał charakter - ze szkoły zawodowej na ogólnokształcącą. Młoda Zofia Jasińska (po mężu Galewska) uczęszczała do tej szkoły w latach 1910-1917. Były to lata szczególne w historii tej szkoły - kształtowała one dziewczęta w duchu głębokiego patriotyzmu. Ówczesne władze oświatowe wydały zezwolenie, aby szkoła mogła ubiegać się o prawa państwowego gimnazjum.
W 1917 roku cześć pierwszych uczennic - wśród nich młoda Zofia - otrzymała świadectwo maturalne. Dr Galewska często wspominała, jak to w szkole walczono z rusyfikacją, uczennice wzrastały w atmosferze patriotyzmu polskiej szkoły. Ważnym etapem w życiu młodzieńczym dr Galewskiej było utworzenie w szkole w roku 1913-14 drużyn harcerskich. Organizacja ta - skauting jak wówczas mówiono - odgrywała ogromną rolę w wychowaniu dziewcząt. Młoda Zofia była zamiłowaną harcerką. W szkole Cecylii Plater-Zyberkówny pierwsza drużyna skautek powstała przy współudziale księdza Kazimierza Lutosławskiego - twórca Krzyża Harcerskiego lata (1910-1913). Drużyna ta zwana potocznie "Szarą Szóstką'' nosiła oficjalną nazwę VI Żeńskiej Drużyny Harcerskiej im. Królowej Jadwigi.
Doktor Galewska, wspominając lata swej młodości, przypominała słowa przysięgi harcerskiej: "Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce, nieść chętnie pomoc bliźnim i być posłuszną prawu harcerskiemu''. Harcerki z "Szarej Szóstki" nosiły szare chusty spięte czerwoną jarzębinką. W marcu 1914 roku dziewczęta złożyły pierwsze przyrzeczenie na ręce ks. Lutosławskiego.
Patronką drużyny obrano królową Jadwigę. Latem 1915 roku odbył się 10-dniowy kurs dla zastępowych. Zofia Jasińska została drużynową "Szóstek". Władze carskie jak i niemieckie nie pozwalały na rozwój organizacji młodzieżowych, dlatego "Szóstki" działały w konspiracji.
Młoda harcerka Zofia Jasińska ukończyła specjalne kursy z zakresu ratownictwa, a także z zakresu rachunkowości i kursy rękodzielnicze. W 1924 r. na ogólnopolskim zlocie w Świdrze harcerki "Plasterki" pracowały w obsłudze sanitarnej pod kierownictwem dawnej drużynowej Zofii Jasińskiej- Galewskiej.
Harcerki "Szarej Szóstki" wykonywały zbiórki zabawek i pomocy szkolnych dla dzieci z ochronek i sanatoriów. A także raz w tygodniu jeździły do Lasek - do zakładu sióstr franciszkanek - aby czytać książki niewidomym.
Bardzo cenną inicjatywą młodych harcerek było porządkowanie i oświetlanie grobów żołnierzy polskich i innych poległych w czasie I wojny światowej i podczas Bitwy Warszawskiej. Właśnie zwyczaj palenie dziesiątek zniczy na mogiłach w okresie rocznic narodowych i zaduszek ma swój początek w działalności drużyny "Szarych Szóstek".
Wspominając lata szkolne patronki Ośrodka dla Dzieci Słabowidzących muszę napisać także o ważnej organizacji, do której należała młoda Zofia Jasińska - Sodalicji Mariańskiej. Z inicjatywą do zorganizowania Sodalicji wystąpiła do dyrekcji w 1915 roku grupa uczennic klasy VII, w której była Zofia Jasińska. Sodalicja Mariańska kształtowała piękne ideały katolickie i narodowe.
Po maturze zdanej w 1917 r. Zofia Jasińska rozpoczęła studia na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego. W 1926 roku uzyskała dyplom doktora wszechnauk lekarskich. W latach 1929-1930 pracowała jako okulistka w ambulatorium i w zakładach dla dzieci chorych na jaglicę prowadzonych przez Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności.
Od wybuchu wojny w 1939 roku przez pół roku była wolontariuszką w Instytucie Oftalmicznym przy ulicy Smolnej. W kwietniu 1940 roku została ordynatorem Oddziału Ocznego w Szpitalu Dziecięcym przy ulicy Kopernika.
W czasie okupacji dr Galewska włączyła się czynnie do różnych akcji społecznych. Przede wszystkim tajne szkolnictwo potrzebowało licznych kadr. Dr Galewska prowadziła ćwiczenia z okulistyki na Uniwersytecie Ziem Zachodnich. W latach 1935-1939 przebywała w Kaliszu pracując w Ubezpieczalni Społecznej i miejscowym szpitalu jako ordynator.
W roku 1950 dr Zofia Galewska znowu pracowała w Warszawie, służąc ofiarnie pacjentom i tym dorosłym, i tym małym. Przez 13 lat (1950-1963) była ordynatorem oddziału okulistycznego w szpitalu przy ul. Kopernika. Równocześnie przez 37 lat (1950-1987) pracowała jako lekarz okulista w utworzonym z jej inicjatywy Ośrodku Szkolno-Wychowawczym dla dzieci Słabowidzących. Całe swe siły oddała okulistyce, służąc ludziom, którym nigdy nie odmawiała pomocy.